Siedzę na niewielkim skwerku
w samym centrum miasta. Popijam z butelki tonic. Dwa symetryczne
siedzenia ławki zwrócone są do siebie plecami. Z drugiej strony siada dziewczyna.
Blondynka, która kręciła się już tutaj przez dłuższą chwilę. Młodziutka. Wyszła
ze szkoły. Czeka na kogoś. Zaczyna rozmawiać przez telefon. Wiatr nagłym porywem zawiewa jej bujne włosy na mój kark. Dziewczyna poprawia je i przeprasza. Wstaje i odchodzi. Z wieży dochodzą
dźwięku karylionu. Słońce miło przygrzewa.
Obserwuję parę na skuterze. Zaparkowali nieopodal już jakiś
czas temu. Nie zeszli ze skutera. Siedzą. Ona obejmuje go od tyłu. Modnie ubrana. Czapeczka z daszkiem.
Zwiewna tunika. Chyba właśnie ugryzła go w ucho, bo chłopak zrywa się jak oparzony.
Biała koszula. Ciemne okulary. Czerwone ucho. Jest zły. Ona kopie go zaczepnie
w pośladek. Śmieje się. Śmieją się oboje na zgodę. Odjeżdżają.
Jeszcze nie
wiedzą, o czym będą pisać wiersze. Blondynka z ławki. Para na skuterze.
 |
(fot. J. Koch) |
 |
(fot. J. Koch) |
 |
(fot. J. Koch) |
 |
(fot. J. Koch) |
 |
(fot. J. Koch) |
 |
(fot. J. Koch) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz